Już dwóch miliarderów jest gotowych finansować tych naukowców, którzy wezmą się do szukania luki w tej symulacji komputerowej w której niby żyjemy.
Jak widać fizycy doszli już do tej granicy, za którą każde ich kłamstwo przyjmowane jest nawet przez dzieci jak głupi żart i dlatego uciekają w wirtualną, informatyczną "rzeczywistość".
# Jednym z argumentów na poparcie tej hipotezy było to, że już w tym momencie zbliżamy się do fotorealistycznych symulacji 3D, w których mogą brać udział jednocześnie miliony ludzi. Można sobie wyobrazić, że przy rozwoju sztucznej inteligencji, wirtualnej rzeczywistości i mocy obliczeniowej członkowie przyszłych cywilizacji zdecydowali się przeprowadzić symulację życia swoich przodków. #
A więc istniejemy, gdyż taki jest kaprys naszych "potomków".
Jeśli tak, to co powinniśmy robić? Najważniejsze, nie drażnić tych potomków swoim beznadziejnie antyludzkim zachowaniem, gdyż wyprowdzeni z równowagi mogą wyjąć wtyczkę superkomputera z gniazdka.
Nie dociera to jednak do miliarderów i pseudonaukowców, którzy zamiast myśleć spekulują na naszej głupocie:
# Prof. Silas Beane, fizyk z Uniwersytetu w Bonn, który także jest zdania, że jakaś cywilizacja byłaby w stanie przeprowadzić symulację całego kosmosu, daje nam nadzieję na otwarcie oczu – w systemie muszą być jakieś luki i błędy. Żeby potwierdzić hipotezę symulacji, wystarczy je znaleźć. I tu na scenę wkraczają miliarderzy ogarnięci matriksowymi lękami.#
Wystarczy znaleźć te luki i błędy a wtedy rozlegnie się ciche "pstrk" i zgaśnie światło, z którym pójdzie w niebyt nasz wirtualny świat.
Brrr! Miła perspektywa! :(
