Zapowiadałem przejście do zagadnień ekonomiczno finansowych i patrzcie państwo ... PiS tu jak tu. Nie musiałem szukać jakiś specjalnych przykładów na uzasadnienie tego, że postanowiłem zająć się tą najważniejszą, według mnie, sferą, jaką codziennie powinien zajmować się PiS, żeby wykonać swoje zobowiązania przed narodem.
Przecież na realizację tych wszystkich najważniejszych projektów, deklarowanych przez PiS w kampaniach wyborczych, jako sztandarowe, potrzeba pieniędzy i to nie małych, a budżet pozostawiony przez złodzieji z koalicji PO-PSL wyczerpał już swój resurs.
Wydawało się, że po dojściu do władzy PiS skupi się na zagadnieniach ekonomiczno-finansowanych, żeby jak najszybciej wdrożyć mechanizmy generowania środków na radykalne zwiększenie budżetu, a okazało się, że zrobiono wszystko, żeby zablokować sobie te możliwości.
Akcja z TK i mediami była zupełnie bezdarnie rozegrana. Ale nie chcę się teraz tym zajmować. Wskażę dwa "kwiatki", które są znane wszystkim, ale na które nikt specjalnie nie zwraca uwagi.
To kwestia naznaczeń na posady, które będą miały zdecydowanie kluczowy wpływ na to, czy uda się PiS-owi zrealizować swoje programy.
Pamiętacie przysłowie "czym skorupka za młodu nasiąknie"? No to czytajcie dalej.
Kto został wicepremierem i ministrem rozwoju (gospodarka i rozwój regionalny) w rządzie B. Szydło? Oczywiście Mateusz Mazowiecki, milioner, który swoje miliony zarobił na ... wypłukiwaniu polskiego budżetu na korzyść akcjonariatu zachodniego i prywatnego.
Czy B. Szydło sprawdziła ile pieniędzy wytransferował za granice RP bank, którym kierował M. Morawiecki, a ile w tym samym czasie wniósł do budżetu państwa?
Teraz posadzili go na potokach finansowych Unii Europejskiej, czym stworzono mu fenomenalnie dobre warunki, dla dalszego wypłukiwania naszego budżetu.
Będzie kradł? Ależ nie, nie jest na tyle głupi. Są inne, sprawdzone latami mechanizmy okradania społeczeństwa polskiego.
Czy ja znam te mechanizmy? Ależ tak i dlatego następny odcinek poświęce właśnie takiemu przykładowi.
Jakby Morawieckiego było mało, dzisiaj rząd ogłosił o powołaniu na stanowisko Prezesa PZU (śmietanka na torcie) mołokososa, który, jak to się mówi, banksterkę wyssał z mlekiem matki.
Agencje, które informowały o tym wydarzeniu podawały krótkie biograficzne inforamcje na temat profesjonalnej kariery tego "wuderkinda":
#Michał Krupiński dziesięć lat temu został najmłodszym podsekretarzem stanu w historii Ministerstwa Skarbu Państwa. Mając 25 lat, negocjował koalicję PiS i PO, był też jednym ze współautorów programu gospodarczego partii Jarosława Kaczyńskiego. Bez wątpienia Krupiński to złote dziecko PiS.
Dotychczasowe osiągnięcia Krupińskiego świadczą jednoznacznie o jego kompetencjach.
Na stanowisko prezesa ubezpieczeniowego giganta Krupiński wszedł ze sporym bagażem managerskich doświadczeń. Był zastępcą dyrektora wykonawczego w Banku Światowym, później przez pięć lat prezesem zarządu Merrill Lynch Polska, gdzie odpowiadał za bankowość inwestycyjną na terenie Europy Środkowej i Wschodniej. Doradzał również przy zeszłorocznej sprzedaży TVN.#
Czy ja mam coś przeciwko p. Krupińskiemu? Nie! Broń Boże, NIE!
Ja pozwolę sobie tylko zapytać Panią Premier, czy miała przed oczami raport na temat tego, ile korzyści odniósł budżet z kompetentnej działalności tego pana? I w jakich sferach ten pan był najbardziej korzystny?
Nie czekając na te odpowiedzi i nawet nie licząc na to, że zostaną one udzielone, pragnę zwrócić Pani Premier uwagę na bezczelność tego "doświadczonego" człowieka:
Jego credo:
Moją ambicją jest budowanie wartości dla akcjonariuszy i wzrost międzynarodowego znaczenia firmy.
Nie jest jego celem dobro Polaków, którzy zaufają temu ubezpieczycielowi! Nie jest jego celem wzrost dochodów państwa, poprzez uczciwe odprowadzanie nadwyżek do budżetu. Nie jest jego celem powrót akcji tego giganta ubezpieczeniowego do Skarbu Państwa.
On będzie pracował na zagranicznych wujków i naszych krezusów.
A wy, Polacy, marzcie dalej o silnej, praworządnej i sprawiedliwej Ojczyźnie.
