Tak się składa, że przyszło mi żyć w trzech wymiarach:
1. Fizycznym – w Ukrainie (kraju totalnej korupcji)
2. Emocjonalno-codziennym – w Rzeczpospolitej Polskiej (kraju mafii politycznych)
3. Wirtualnym – w Polsce (kraju, którego nie ma, gdyż moi rodacy to urodzeni niewolnicy)
Ukrainy mi nie żal – sama sobie wybrała taki los, chociaż miała z kogo wybierać.
Rzeczpospolitą gardzę, gdyż mając wybór wybrała po kolei:
a) donosiciela
b) alkoholika i bezczelnego kłamcę
c) konfidenta i mordercę
A Polski mi rzeczywiście żal!
Od 1991 r., tj. od pierwszej wizyty Wałęsy w NATO, Rzeczpospolita Polska miała swobodne ręce i nie przekształciła się w Polskę. Nie umiał tego dokonać nawet najbardziej pro-"polski" z prezydentów, Lech Kaczyński, chociaż powinien był przewidzieć, że grając na polskich nutach naraża się pomiotowi komunistyczno-żydowskiemu.
To co napisałem powyżej może dziwić, ale najbardziej zaskakujące dla mnie jest to, że ten, który stracił brata w katastrofie smoleńskiej, a dzisiaj ma pełnię władzy w swoich rękach, bawi się z nami w kotka i myszkę, nie rozumiejąc, że prawdziwy, tłusty kot czai się, żeby zadać tym, których ród idzie z tej ziemi, śmiertelny cios.
Obecna ekipa zatrudnia tysiące miernot, kosztują nas te miernoty miliony złotych, a efekty od ich pracy na dzisiaj, to dodatkowe koszty, którymi obciążą nas za zdradę "polskich" pseudo elit.
Pierwsze sygnały przyszły szybko. Wystarczyło, że uchwalono ustawę o podatku bankowym i podano do publicznej wiadomości projekt ustawy o "pomocy" kredytobiorcom, żeby przez polski internet przetoczyła się fala wypowiedzi o ekonomicznym ataku na RP. Cytuję kilka wypowiedzi:
#Rośnie oprocentowanie kredytów hipotecznych. Redakcja Onet Biznes doliczyła się już 11 banków, które podniosły marże. Osoby marzące o własnym mieszkaniu zapłacą teraz kilkadziesiąt złotych więcej miesięcznie raty kredytu.#
#Załóżmy, że ustawa „O sposobach przywrócenia równości stron” jakimś cudem zostaje uchwalona w obecnie proponowanych kształcie i tylko połowa „zawalutowanych” decyduje się na „kurs sprawiedliwy”. Koszt takiej operacji w krótkim czasie wyniósłby około 15 mld złotych. To wystarczyłoby, by przynajmniej dwa banki z czołówki udzielających tego typu kredytów „przewróciły się”. Koszt ratowania ich i ich klientów spadłby na resztę uczestników rynku, zadziałałaby zasada domina i oto mamy piękny kryzys finansowy, całkiem jak z końcówki „Big Shorta”. Nie potrzeba do jego wywołania żadnych toksycznych pochodnych CDS-ów czy CDO. Wystarczy jedna toksyczna ustawa.# [Paweł Zielewski]
#Agencja ratingowa S&P obniżyła długoterminowy rating kredytowy w walucie obcej dla Polski do „BBB+” z wcześniejszego „A-„. Oznacza to nie tylko obniżenie ratingu o jeden poziom, ale także zejście ratingu do najniższej grupy ratingów inwestycyjnych. Agencja obniżyła także długo- i krótkoterminowy rating w walucie krajowej do „A/A-2” z „A/A-1”. To pierwsza zmiana ratingu agencji S&P dla Polski od 2007 r. Od lutego 2015 r. perspektywa polskiego ratingu w S&P była pozytywna. Jeszcze nigdy w historii Polski żaden rating nie został obniżony.
Złoty zareagował na informację o obniżce ratingu natychmiastowym, bardzo mocnym osłabieniem kursu. O godz. 18:49 kurs EUR/PLN notowany był na poziomie 4,48, czyli najniższym od 4 lat, natomiast kurs USD/PLN na poziomie 4,10, najniższym od 2003 r. Także do szwajcarskiego franka kurs złotego spada do poziomu 4,10. Tutaj polska waluta notowała najniższy kurs od dokładnie roku, kiedy to Szwajcarski Bank Centralny zakończył politykę sztywnego kursu walutowego do euro.
Spadek wiarygodności kredytowej wpłynie nie tylko na koszty finansowania państwa, ale również na finanse samorządów aktywnych jako pożyczkobiorcy na rynkach długu. Wstrząsy odczuje zapewne również polska giełda.
"Zrewidowaliśmy naszą prognozę deficytu sektora finansów w 2016 r. do 3,2 proc., ponieważuważamy, że różne działania po stronie wydatkowej, zaplanowane lub ogłoszone, nie są w pełni zrównoważone przez działania po stronie dochodowej oraz cięcia w wydatkach" - napisano w piątkowym komunikacie agencji. Te działania po stronie wydatkowej, to według S&P obniżka wieku emerytalnego, program 500+, wyższa kwota wolna od podatku, podwyżka płacy minimalnej oraz darmowe leki dla osób starszych. Zdaniem ekonomistów S&P prognozowane wpływy do budżetu są niewystarczające, aby zrównoważyć wydatki.#
Ileż krzyku się podniosło, że decyzja S&P jest polityczna.
A jaka ona ma niby być, jeżeli od pierwszego dnia zdobycia większości w parlamencie PiS niczym innym się nie zajmował. Przypomnijcie sobie, jak zmieniała się retoryka PiS-u w sprawie przyjęcia ślubowania od 5-ciu sędziów TK wybranych przez Sejm VII kadencji:
- od Prezydenckiego – nie mogę przyjąć tego ślubowania z powodów technicznych (niekonstytucyjna procedura zgłaszania kandydatów!);
- do parlamentarnego – nie wolno Prezydentowi przyjąć od nich ślubowania, gdyż jeśli to zrobi, to PO będzie miała większość.
Chyba już nikt nie ma wątpliwości, że konflikt wokół TK (a więc konflikt czysto polityczny) wywołał na własne życzenie PiS i dopiero kopniak poniżej pasa od agencji ratingowej S&P zmusił J. Kaczyńskiego do dzisiejszej deklaracji opublikowanej przez "Rzeczpospolitą":
#My nie zabiegamy, by mieć większość polityczną w Trybunale. Moglibyśmy to zrobić w tej kadencji, ale – chcę to stanowczo podkreślić – tego robić nie chcemy – mówił w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Jarosław Kaczyński. Prezes PiS tymi słowami odniósł się do zamieszania dot. wyboru części sędziów TK.#
Boję się panie Prezesie (i Panie Prezydencie również), że ta deklaracja jest mocno spóźniona. Zaoszczędziliście kilka tysięcy złoty nie zatrudniając mnie doradcą, a przez to moja Ojczyzna, POLSKA, nie zaistniała na mapie politycznej świata, a RP straciła miliardy (i jeszcze je będzie tracić długo!)
Ja mam tylko jedno pytanie do Prezesa Kaczyńskiego:
Kto dopłaci do mojej emerytury wypłacanej mi w euro? Przecież im droższe euro, tym mniejsza moja emerytura.
