Dzisiaj o godzinie 00:00 osiągnąłem wiek emerytalny.
Dokonałem tego w tragicznie trudnych warunkach i bez żadnej pomocy polactwa, mimo tego, że dwukrotnie prosiłem o to tych, którzy z definicji są moimi rodakami:
- pierwszy raz poprosiłem, gdy okazało się, że w warunkach ukraińskiej hiperinflacji musiałem wybierać między kromką chleba, a lekarstwami;
- a drugi raz, gdy 12 dni temu miałem wypadek drogowy, który unieruchomił mnie w domu, gdyż pozbawił mnie samochodu, a tym samym możliwości przemieszczania się (nawet gnijącą nogę muszę ratować sam, gdyż nie mam jak dostać się do chirurga w Rejonowym Centrum).
Wiek emerytalny osiągnąłem, ale to nie oznacza, że osiągnąłem emeryturę. Trwa procedura sprawdzania złożonych dokumentów, po której ZUS przystąpi do procedury naliczenia ... chyba emerytury.
To "chyba" pojawiło się dlatego, że kilka dni temu okazało się, iż ZUS poszukuje wewnątrz samego siebie dokumentu, którego nie ma w przyrodzie, czyli mojego wniosku o naliczenie mi kapitału początkowego.
No cóż! Przeżyłem tyle, przeżyję nawet to, że wolicie dopłacać systemowym złodziejom i w ten sposób pracować na ich majątki, zwalniając ich samych od obowiązku płacenia pensji pracownikom swoich "fundacji" (Fundacja Kulczykówny dostała od was ponad 200 tyś. zł. sic!!!).
Ponieważ ZUS ma miesiąc na naliczenie emerytury z momentu przyjęcia wniosku i dokumentów, to być może jeszcze w tym miesiącu zostanie mi zakomunikowany werdykt.
Odbędzie się to być może na wejściu w nową sytuację polityczną – gdy platformersy będą się kryć po kątach.
