waldemar.m waldemar.m
216
BLOG

Czy istnieje problem nieistniejących kredytów "frankowych"

waldemar.m waldemar.m Polityka Obserwuj notkę 0

Co jest gorsze dla Polaków? Durna i bezczynna władza, czy debilne środowisko, które swoimi absolutnie nieodpowiedzialnymi komentarzami pomaga władzy podejmować szkodliwe dla Polaków decyzje. Jaskrawym przedstawicielem takiego środowiska jest odporny na wiedzę bloger kryjący się za pseudonimem "Trust and Control", który kolejny raz zamieścił na swoim blogu tekst sugerujący, że istnieje jakiś problem kredytów hipotecznych indeksowanych w CHF. Poniżej cytuję finalny fragment jego tekstu:

PS Panie Leszku Balcerowiczu, co jest zatem największą aferą III RP: zdiagnozowana i w dużej mierze opanowana afera, przede wszystkim SKOK Wołomin, kontrolowanego przez „Wojskowe Służby Inwestycyjne”, czy zagrożenie dla  c a ł e g o  sytemu finansowego III RP, jaką dla sytemu bankowego w Polsce stanowi nadal nierozwiązany problem m.in. kredytów hipotecznych indeksowanych w CHF?

Cóż to jest takiego, co kryje się pod terminem "system bankowy"?

Powinien to być system zaufania powszechnego, w którym depozyty obywateli i firm służą rozwojowi gospodarki, a ich bezpieczeństwo jest gwarantowane przez państwo, które żyje z rozwoju tejże gospodarki.

Charakterystyczną cechą takiego systemu powinny być niskie procenty na depozyty, gwarantujące niskie procenty na kredyty. Taki cel można osiągnąć tylko wtedy, gdy banki nie rywalizują między sobą o depozyty, a właściciele tych banków nie prowadzą wojen o zyski.

Wniosek jest jednoznaczny: banki powinny należeć do państwa, a działalność banków z kapitałem zagranicznym na rynku kredytów konsumpcyjnych  powinien być zakazany. Chcą takie banki czerpać zyski kapitałowe z rynku, niech udzielają kredytów inwestycyjnych bankom państwowym, lub firmom.

Mówicie, że to spowolni rozwój gospodarczy? Możliwe, ale pozwoli unikać problemów charakterystycznych dla ekonomik nadętych, jak bańka mydlana.

Co to jest kredyt hipoteczny indeksowany w CHF?

Najpierw wyjaśnijmy sobie co to jest wogóle kredyt hipoteczny. To taki kredyt, który bank udziela klientowi pod zastaw jego hipoteki ustanowionej na mieszkanie lub dom.

Problematyczne kredyty, nazywane przez różnych komentatorów kredytami "indeksowanymi w CHF" lub "denominowanymi w CHF" były wydane klientom w latach 2006-2010.

Charakterystyczne dla tego okresu było to, że prawo bankowe jednoznacznie regulowało kwestię kredytów (w tym hipotecznych) i nie było w tym prawie takich pojęć, jak "indeksacja" czy "denominacja".

Ze ździwieniem więc czytałem artykuły, teksty, notki, komunikaty i/lub oświadczenia, w których takie terminy pojawiały się na porządku dziennym. Nie przechodziłem obok tej tendencji obojętnie i pytałem autorów co rozumieją pod tymi pojęciami w kontekście prawa bankowego w redakcji obowiązującej w moment wydawania takich kredytów. MILCZELI! Ignorowali moje pytania lub wręcz zarzucali mi ograniczoność umysłową.

Nie mogłem zbyt radykalnie protestować, gdyż nie miałem w ręku takiej umowy, a więc w dyskusjach mogłem się kierować tylko logicznymi argumentami, a te zawsze przegrywają, gdy decyzje podejmują autentyczni debile, a swoimi komentarzami wspomagają ich debilni komentatorzy.

Przyszedł jednak dzień, kiedy w moje ręce wpadły aż dwie umowy kredytowe jednego z banków. Jedna z 2006, a druga z 2008 r.  Każda liczy kilkanaście stron. I nie ma w tych umowach pojęć "indeksowany" czy "denominowany"?

Czy byłem ździwiony, gdy na własne oczy przekonałem się, że te dwa pojęcia to tylko szmata, którą sobie wszyscy ścierają pianę z pysków, gdy ślinią się na temat tych dziwnych kredytów. Tych terminów nie ma w tych umowach, gdyż prawo bankowe pozwoliło na ich używanie dopiero w 2011 r!!!

Istnieje więc problem kredytów "indeksowanych w CHF"? Nie istnieje, co świadczy o szczególnej odporności "Trust and Control" na wiedzę.

Zanim podam swoją ostateczną receptę dla "frankowiczów" proponuję zawarcie ze mną dżentelmeńskiej umowy.

Jeśli z mojej recepty skorzysta osoba fizyczna "frankowicz", to zapłaci mi honorarium w wysokości 10 USD (nie musi skorzystać z mojej recepty osobiście, wystarczy, że skorzysta z tej recepty jego adwokat, lub kancelaria adwokacka).

Gdy beneficjentem mojej recepty będzie adwokat, to zapłaci mi 100 USD (w tym uzyskuje prawo na konsultację).

Kancelaria adwokacka zapłaci mi 500 USD, ale prawo do korzystania z mojej recepty mają wszyscy adwokaci tej kancelarii.

Moja recepta:

Wystąpić do sądu o uznanie kredytu za kredyt złotówkowy, udzielony na warunkach specjalnego, zaproponowanego bankiem dobrowolnie oprocentowania.

Oddzielnie można wystąpić z żądaniem zwrotu, lub zaliczeniem w poczet spłaty kredytu nadpłat wynikających z przeliczeń stosowanych przez bank.

Nie bójcie się tego, że w swoich umowach podpisywaliście klauzulę, w której pozwalaliście bankowi uregulowanie waszych zobowiązań krajowych w złotówkach. Co innego jest "kredyt", a co innego "regulowanie zobowiązań".

Bank powinien był wypłacić wam kredyt w CHF, a dopiero później, wykonując waszą dyspozycję zamienić WASZE franki na złotówki i uregulować wasze zobowiązania. Tak się jednak nie stało. Wam wypłacono złotówki, a więc walutą kredytu były złotówki, a nie franki szwajcarskie.

I nie ma dla tej kwesti żadnego znaczenia, czy bank posiadał CHF w swoich rezerwach czy nie. Liczy się tylko jego realne działanie!!!

I na zakończenie jeszcze jedna rada:

Nie słuchajcie tych, którzy straszą was upadkiem systemu bankowego. To co ewentualnie upadnie nie jest systemem bankowym. To jest zorganizowana grupa przęstępcza, którą już dawno powinna się była zająć prokuratura.

Nie słuchajcie takich komentatorów jak "Trust and Control" czy adwokat Czabański. Oni dla kariery i poklasku są gotowi pożertwować wami i losem waszych najbliższych.

 

Konsultacji udzielam pisemnie pod adresem: waldemar.m@onet.pl lub po Skype (kontakt przekażę po kontakcie pisemnym).

waldemar.m
O mnie waldemar.m

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka