waldemar.m waldemar.m
240
BLOG

A jednak drogówka istnieje i pracuje

waldemar.m waldemar.m Polityka Obserwuj notkę 9

Kilka miesięcy szukałem kontaktu w firmie produkującej magnesy, ale moje poszukiwania nie dawały żadnego rezultatu. 

W czwartek moje cierpienie się skończyło więc zadzwoniłem do głównego technologa firmy "Magnes" i ... przedstawiłem swoją prośbę. Ot tak, "prosto z mostu". Możecie sobie wyobrazić jakie było moje zdumienie, gdy usłyszałem - zapraszamy, pokażemy wszystko o co pan prosi. Na zakończenie rozmowy poinstruował mnie, jak do nich dojechać.

Policjantów drogówki nie spotykałem na swoich marszrutach od Rewolucji Godności, tj, od lutego 2014 r. Oni bali się wychodzić na drogi, gdyż do nich strzelali, bili ich, albo obrażali słownie.

Przed rewolucją kilkanaście razy mnie zatrzymywali, ale gdy docierało do nich, że jestem Polakiem, machali ręką, oddawali dokumenty i ... kazali jechać.

W zeszłym tygodniu drogówka codziennie wystawiała posturunek na trasie dzielącej dom od szkoły, do której chodzi wnuczka. Kilka razy musiałem ją prosić o takie chowanie się w kabinie, żeby oni nie zauważali ją z daleka (dziecko poniżej 12 lat nie może siedzieć na przednim miejscu pasażera - a wmoim samochodzie innych miejsc nie ma).

W dobrym nastroju wybrałem się w drogę. Trasa Kijów - Odessa prawie pusta więc jechało się znakomicie. Gdy dojechałem do miasta - celu mojej podróży, to trafiłem na relikwę komunistycznego systemu, czyli stały punkt kontroli wszystkich pojazdów wjeżdżających do i wyjeżdżających z miasta. Oczywiście zatrzymali mnie.

Podszedł policjant i poprosił o dokumenty. Najpierw podałem mu zaświadczenie emeryta i chciałem sięgnąć po resztę dokumentów, gdy usłyszałem:

A po co mi to zaświadczenie? Dawajcie mi prawo jazdy i inne dokumenty.

Wytłumaczyłem jemu, że zaświadczenie dałem po to, żeby za chwilę nie był bardzo ździwiony.

Podałem polskie prawo jazdy i ... zobaczyłem na jego fizjonomi kosmiczne ździwienie.

Paszport! - rzucił krótko w moją stronę. Podałem mu dokument potwierdzający moje prawo do stałego zamieszkania w Ukrainie.

Tak myślałem - skomentował krótko.

Ubezpieczenie?

Tym razem ja skomentowałem krótko- Nie mam!

Przegląd techniczny? 

Teraz on zobaczył Kosmos na mojej twarzy.

Jasne! Proszę ze mną i udał się w stronę Punktu kontroli (odpowiedni budyneczek).

Kazał mi usiąść i podsunął mi pod nos przepisy ruchu drogowego.

Gdy na mojej twarzy zobaczył pytanie - No i co z tego?, odkrył odpowiednią stronę i przeczytał mi jeden artykuł, który jednoznacznie reguluje daną sytuację:

Osoba, która uzyskała prawo stałego zamieszkania w Ukranie zobowiązaba jest w ciągu 6 miesięcy uzyskać ukraińskie prawo jazdy.

Tylko za to naruszenie - 850 hr mandat.

Plus brak ubezpieczenia!

Plus brak przeglądu technicznego!

Jednym zadaniem: u was nie ma prawa na kierowanie pojazdem w Ukrainie i dlatego ja zatrzymuję wasz samochód. Przyjdziecie z nowym prawem jazdy, zapłacicie wsyzstkie kary, zrobicie ubezpieczenie OC i pojedziecie na przegląd techniczny..

Zatkało mnie. Jego stanowisko było absolutnie słuszne i właściwie wypadałoby tylko klaskać, ale ... dla mnie, szczególnie w tych warunkach ekonomicznych jego decyzja była dla mnie śmiertelna.

Zaczynam mu wyjaśniać sytuację. Przecież nie on pierwszy mnie zatrzymuje, ale do tej pory nikt nie zwracał mi uwagę na konieczność posiadania ukraińskiego prawa jazdy. A reszta to problemy ekonomiczne. Jeśli ubezpieczenie jest droższe niż moja emerytura, to jak ja mam ubezpieczyć samochód. Zamiast tego jeżdżę ostrożniej niż inni.

Coś tam barbotał pod nosem, aż w końcu wypalił w stronę innych policjantów, którzy w tym momencie przebywali w pomieszczeniu: widzicie, przyjedzie taki i wydaje się jemu, że mu wszystko wolno, a pierwszym rzędzie lekceważyć ukraińskie prawo.

Jak ci się nie podoba nasze prawo to wynocha do swojej Polski! - walnął w moją stronę. I trzeba mu oddać, że wyprowadził mnie z równowagi.

Długo jeszcze będziesz mi chamił i mnie obrażał? Nie ty mnie zapraszałeś do Ukrainy i nie ty będziesz mi wskazywał gdzie mam mieszkać. 

Po chwili dodałem: Czy ty chcesz jeszcze pracować w organach?

A co ty mnie zwolnisz?

Jeśli będziesz mi tak dalej chamił i mnie obrażał, to tym się właśnie skończy.

Zapadła głucha cisza, w której było słychał szurgot odsuwanych krzeseł. To pozostali policjanci wstali ze swoich miejsc i ... opuścili pomieszczenie.

Cisza trwałajeszcze kilka minut, w trakcie których on trzaskał szufladami biurka, otwierał i zamykał raportówkę. Szukał czegoś w kieszeniach.

W końcu zwrócił się do mnie z pytaniem: Ty naprawdę grozisz mi, że mnie zwolnisz?

A ty dalej mnie obrażaj, to się przekonasz - rezumowałem ja.

Nagle patrzę, a on bierze moje dokumenty, przesuwa je po biurku w moją stronę i mówi:

Bierz i odjeżdżaj!

Wychodzimy z budynku i ja go pytam:

A ty chcesz przejść do nowej, reformowanej policji?

Nie, nie przejdę. Niczego nie zmieni się. Dalej będą nami pomiatali, wymagali od nas noszenia im zaplanowanych przez nich łapów, itd.

I ty chciałeś ściągnąć ze mnie, biednego emeryta aż 850 hr na tych bandytów? - spytałem.

Podaliśmy sobie ręce i ... pojechałem na spotkanie.

Spotkanie super, ale o tym innym razem. Po spotkaniu opowiedziałem głównemu technologowi o swojej przygodzie na KPP (Punkt Kontrolno-Przepustkowy). On uśmiał się i poinstruował mnie jak wyjechać z miasta tak, żeby ominąć KPP. Rzeczywiście wyjechałem na Odeską trasę bliżej Kijowa niż KPP, ale żeby przejechać na kierunke kijowski musiałem ok. 100 m jechać w kierunku KPP i dopiero tam zrobićprzejazd na przeciwny kierunek.

Gdy jechałem w stronę KPP to widziałem, że stoi grupa milicjantów i na KPP nie ma żadnego samochodzu. Włączyłem lewy migacz i zacząłem przemieszczać się na lewy pas. W tym momencie zobaczyłem, że jeden z milicjantów podniósł swoją pasiastą pałkę i pomachał w moją stronę.

To był mój milicjant, Mrugnąłem mu światłami i pojechałem w stronę Kijowa?

Jak on mógł z dużej odległości rozpoznać mój samochód? Wyjaśniam: 

Byłem chyba jedynym kierowcą na Odeskiej trasie, który poruszając się Tawrią (pick-up) miał włączone przeciwmgielne światła dużej mocy.

Gdy to do mnie dotarło - wyłączyłem je. Dojechałem do domu bez żadnych innych przygód.

 

 

 

waldemar.m
O mnie waldemar.m

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka