waldemar.m waldemar.m
115
BLOG

Jak sąd robi "frankowiczom" wodę z mózgu Cz.3

waldemar.m waldemar.m Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Pamiętacie te gały co brały … "franki"? –czyli historia rzeczywistego kredytu.

Okazało się, że one nie tylko widziały co im dawali, ale nawet rozumiały po co im to dawali i okazali się na tyle świadomi i progresywni, że nie odrzucili zaproponowanego im wariantu kredytu.

Do tej pory teoretyzowałem o kredytach "frankowiczów", gdyż wiedzę o tych kredytach czerpałem z artykułów, blogów i wyroków sądowych, udostępnionych bez ich merytorycznego komentarza przez doktora prawa, który przy okazji jest współautorem nowego projektu zmian do Prawa bankowego (Boże chroń Polaków przed taki autorami!).             .

Dzisiaj jestem kuty na cztery nogi, gdyż kilka dni temu wyszedł na kontakt ze mną realny "frankowicz", który dał mi skan swojej umowy kredytowej, o której napisał w komentarzu tak:

Moja sytuacja jest odmienna. Bank PKO bp nie stosował zapisów o "kredycie denominowanym" i generalnie dużo trudniej jest się czegoś przyczepić w umowie jest mowa o możliwym ryzyku itp.

Najpierw przeczytałem tą umowę i nigdzie nie zobaczyłem pojęcia "kredyt denominowany". Przespałem się i ... przestudiowałem tą umowę od a do z, ale sytuacja nie zmieniła się od tego. O denominacji ani słowa!

To genialnie wpisało tą umowę w lukę w chronologii między 2006 r. (moment otrzymania kredytu przez państwo S.), a 2011 r. (moment wprowadzenia zmian w ustawę Prawo bankowe). Umowa, kopię której otrzymałem była podpisana stronami w 2008 r.

Dopiero w 2011 roku, w prawie pojawił się termin "kredyt denominowany", a więc banki nie mogły wpisywać go do swoich umów.

 Czy przez to charakter umów kredytowych zmienił się? Ależ nie. Umowa naszego kolegi jest KLASYCZNIE DENOMINOWANA, ale ... jak on mi napisał w prywatnej korespondencji – on świadomie szedł na to ryzyko.

Tym bardziej, że bank w swojej 17-to stronicowej umowie "uczciwie" o tym uprzedzał:

Kredytobiorca został poinformowany, iż ponosi ryzyko:

1) Zmiany kursów waluty, polegające na wzroście wysokości zadłużenia  z  tytułu kredytu oraz wysokości rat kredytu, wyrażonej w walucie polskiej, przy wzroście kursów waluty kredytu.

2) stopy procentowej, polegającej na wzroście raty spłaty przy wzroście stawki referencyjnej.

Ładnie napisane. Na pierwszy rzut oka nie ma się do czego przyczepić. Nie dziwię się kredytobiorcy, że mógł o prawnikach banku pomyśleć w samych superlatywach. I o denominacji ani słowa i o uprzedzeniu o ryzykach bank nie zapomniał!!!

Jeszcze jeden czytelnik mojego bloga postawił mi następujące pytanie:

a mam w umowie wpisane jak wół, że biorę kredyt na xxxxx CHF.
zawsze dostawałem harmonogramy spłat w CHF i spłacam kredyt od jakiegoś czasu - wpłacając CHF.
czy ja mam kredyt denominowany?

Niby czarno na białym widać, że o żadnej denominacji nie ma mowy, ale nie spieszmy się. Do czasu, gdy zadający pytanie nie udzieli odpowiedzi na pytanie o to, w jakiej walucie bank wypłacił mu ten kredyt i na jakie konto.

W następnej notce wrócę do analizy skandalicznego wyroku Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, a na koniec wrócę do tego realnego kredytu i opiszę jak sobie poradzić z taką umową, w której wszystko jest jakby granicznie jasne..

waldemar.m
O mnie waldemar.m

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka