Gdy napisałem notkę na temat kredytów nazywanych kredytami denominowanymi w CHF, oraz kilka komentarzy pod notkami innych blogerów poruszających ten temat, to natychmiast znalazło się wielu cwaniaków, którzy zarzucali mi nieumiejętność czytania aktów prawnych i brak wykształcenia prawniczego.
Minęło kilka dni i na portalu Onet.pl ukazał się artykuł pani Barbary Garlacz, radcy prawnego w kancelarii Harvest Legal House, specjalizującej się w prawie rynków kapitałowych i finansowych, w którym poruszyła ona między innymi taką kwestię:
Po drugie udostępniały kredytobiorcom kwotę w PLN, a zgodnie z prawem bankowym kredyt to właśnie udostępniona do dyspozycji kredytobiorcy określona kwota środków pieniężnych, a nie zarejestrowana na wirtualnym koncie kredytobiorcy kwota w walucie CHF, do którego kredytobiorca ma jedynie podgląd.
potwierdzając tym samym słuszność moich poglądów w tej sprawie.
Jak więc widzicie pajace, swoje wykształcenie prawnicze i zdolności analityczne możecie sobie wsadzić głęboko w odbyt.
Dotyczy to w pierwszym rzędzie pajaca kryjącego się pod pseudonimem OLAFO.