waldemar.m waldemar.m
612
BLOG

Unieważnienie wyborów samorządowych 2014

waldemar.m waldemar.m Polityka Obserwuj notkę 11

Tekst jednolity: Ponad wszelką wątpliwość: Wykluczam absolutnie!


1. Wykluczam absolutnie możliwość uznania mściwej powiatowej baby za osobnika zdrowego psychicznie.

 

2. Wykluczam absolutnie możliwość dyskustowania o wyborach samorządowych 2014 z prezydentem-chamem Komorowskim, który powinien Ponad Wszelką Wątpliwość podać się do dymisji.

 

3. Wykluczam absolutnie, że I tur wyborów zostanie ogłoszony takim, jaki się odbył i dokona tego PKW w dzisiejszym składzie.

 

4. Wykluczam absolutnie, że premier RP potrafi zrozumieć prawo, którym powinna się kierować przy sprawowaniu urzędu.

 

I na koniec:

 

5. Wykluczam absolutnie, że w szeregach partii opozycyjnych i w POlsce, jest chociażby jeden prawnik, który rozumie aktualną sytuację dookoła wyborów samorządowych 2014 i kroki jakie należy podjąć, że obronić wolności i prawa obywateli.

 

Dopuszczam, Ponad Wszelką Wątpliwość, że wśród moich rodaków znajdzie się chociaż jeden taki, który zdecyduje się skorzystać z mojej porady i złoży w Sądzie Najwyższym i/lub w NSA skargę, o uznanie PKW za taki organ, jaki nie zapewnia realizacji konstytucyjnej zasady zaufania obywateli do państwa, przez co I tur wyborów należy unieważnić, gdyż obywatele nie mogą mieć zaufania do rezultatów ogłaszanych przez PKW.

 

 P.S.: Materiał będzie składał się z trzech części:

 

1. Geneza obywatelskiego protestu.

 

2. Krótka analiza procesów wyborczych.

 

3. Podstawy prawne rozwiązania problemu wyborczego na drodze prawnej.

 

Rodacy! Stójcie ramię w ramię. Razem zatopimy i powiatową babę i pseudoarystokratę.

 

2. Krótka analiza procesów wyborczych.

 

Tak się złożyło, że dzisiaj aż dwóch analfabetów prawa wypowiadało się na temat wyborów.

 

Nie mogę udawać, że ich wypowiedzi są marginalne. Wypowiadali się premier i prezydent tego burdelu, który z przyzwyczajenia zwą w świecie Polską, więc doszedłem do wniosku, że muszę zacytować najważniejsze tezy ioch publicznych wystąpień, żeby moi Rodacy mieli jasny obraz argumentów, które wykorzystuję w tym cyklu o wyborach.

 

 

Fragment porannej wypowiedzi premier Kopacz:

 

- Wykluczam absolutnie, że mają być powtórne wybory. Tylko ci, którzy nie znają polskiego prawa, dzisiaj mogą tego rodzaju herezje głosić - powiedziała premier w Radiu Zet. 

 

Fragmenty wypowiedzi prezydenta-chama Komorowskiego:

 

Prezydent przypomniał, że w demokratycznych wyborach wszelkie wątpliwości rozstrzygają sądy. Jego zdaniem można sobie teoretycznie wyobrazić, że wszystkie sądy okręgowe unieważnią wybory lokalne i wtedy głosowanie odbędzie się w różnych okręgach w różnym czasie.

 

Pytany, jak przyjmuje postulaty powtórzenia wyborów odpowiedział, że nie dziwi się, kiedy mówią to wyborcy. Dziwi go jednak, jeśli nawołują do tego politycy, zwłaszcza ci, którzy mają wykształcenie prawnicze. – To jest po prostu niemożliwe. Z punktu widzenia prawa takiej możliwości nie ma, bez złamania konstytucji i ustaw. 

 

Nie wierzcie państwo tym ludziom, którzy mówią, że należy i można przeprowadzić powtórne wybory – apelował prezydent. – Ci, którzy tak mówią, opowiadają bzdury szkodliwe z punktu widzenia wiarygodności systemu demokratycznego.

 

Od oceniania wiarygodności wyborów nie są politycy – dodał. – Jeśli ktoś uważa, że głosowanie zostało sfałszowane, nich czym prędzej biegnie do prokuratury 

 

Tym tekstem udowodnię, że te dwie wypowiedzi, to wypowiedzi analfabetów prawnych.

 

A teraz o procesach wyborczych.

 

Wybory bywają dwojakiego rodzaju. Ogólnokrajowe i lokalne.

 

Ogólnokrajowe, to takie, gdy wszyscy wyborcy głosują na jedną listę.

Przykład ogólnokrajowych – wybory prezydenta.

 

Wszystkie inne – lokalne. To oznacza, że wyborcy skupieni terytorialnie, głosują na listy lokalne.

 

Przykład takich wyborów – wybory samorządowe.

 

Tak samo jak ja, myślał chyba autor Kodeksu Wyborczego, traktując wybory do samorządów, jako wybory lokalne i dopuszczając w związku z tym, ograniczoną możliwość skarżenia się potencjalnych wyborców i wyborców tylko do sądów okręgowych (a więc sądów lokalnych), co jest grubym naruszeniem konstytucyjnych wolności i praw człowieka.

 

Takie stanowisko ustawodawcy byłoby do przyjęcia (z przymrużeniem oka), gdyby ustawodawca ograniczył liczenie oddanych głosów i ogłaszanie rezultatów wyborów do komisji lokalnych.

 

Daję przykład: We Wrocławiu wybiera się mera miasta. Trzeba było uchwalić taki przepis w Kodeksie Wyborczym, że głosy liczy Wrocławska Komisja Wyborcza i ona ogłasza rezultaty wyborów. Rola PKW powinna była sprowadzać się do kontroli nad skargami wyborczymi.

 

W takim przypadku byłoby logiczne (chociaż niezgodne z konstytucją), że skarżymy się do sądów okręgowych.

 

Jednak ustawodawca popełnił fatalny błąd i przeniósł końcowe podliczanie oraz ogłaszanie głosów do PKW, a tym samym przekształcił wybory lokalne, w wybory ogólnopolskie, czym mimowolnie odkrył skarżącym się drogę do Sądu Najwyższego i dał im prawo oskarżenia całych wyborów, jeśli do zdarzeń negujących ich prawidłowość dojdzie między komisjami lokalnymi, a PKW, lub w samej PKW.

 

A tak się właśnie stało.

 

Polaków nie powinno interesować, czy gdzieś tam, w lokalach wyborczych doszło do jakiegoś lokalnego fałszowania.

 

Jedyne co jest istotne, to kwestia konstytucyjnego zaufania do organów państwa.

 

I jeśli ktokolwiek z was, dowiedział się z środków masowego przekazu, że PKW ogłosiła wyniki wyborów na jakimś tak terytorium, nie posiadając protokołów wyborczych, to wszyscy potencjalni wyborcy i wyborcy powinni stracić do PKW zaufanie, co jest warunkiem sine qua non, do oskarżenia I turu wyborów i żądania jego unieważnienia.

 

Wystarczy jeden taki wniosek!!!

 

Jeśli SN oddali ten wniosek, to otwiera tym samym drogę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

 

3. Podstawy prawne rozwiązania problemu wyborczego na mirnej drodze (jeżeli jest mir domowy, to musi być również mir drogowyJ).

 

Tą najważniejszą część mojej analizy, w której daję absolutnie logiczną i zgodną z wolnościami i prawami człowieka i obywatela ocenę tej sytuacji, która ma miejsce dookoła wyborów samorządowych 2014, mogę napisać, gdyż doczekałem się reakcji ze strony instytucji państwa, tj. ze strony Sądu Najwyższego i/lub ze strony Naczelnego Sądu Administracyjnego.

 

Ja wiem, że wszyscy rozumieją, dlaczego upominam SN, ale wielu będzie się pukać w czoło jak zobaczy wzmiankę o NSA.

 

Spokojnie! Tak często was dzisiaj wpuszczano w maliny, z tymi skargami do sądów okręgowych, szukaniem fałszerstw, porównywaniem szerokości zasłonek na kabinkach do głosowania, i innymi rewelacjami, mającymi odwrócić waszę uwagę od rzeczywistego problemu i przeciwstawieniu się jego tuszowania, że na moim blogu może was spotkać tylko jedno: prawda, logika i logoka prawna.

 

Przyjrzyjcie się składowi PKW. Widzicie w tym składzie 3 sędziów NSA? Myślicie, że to przypadek?

 

Nie, to nie przypadek. Wszystkie "uchwały", rozporządzenia, etc., organów biorących udział w procesie wyborczym, są decyzjami administracyjnymi, a jak tak, to ustawodawca przewidział konieczność analiz zgodności tych decyzji z Kodeksem Postępowania Administracyjnego (dalej – Kpa). Stąd w składzie PKW aż trzech takich specjalistów, którzy biegle znają się na postępowaniu administracyjnym.

 

I doczekałem się informacji, która wyszła z Biura Prasowego Sądu Najwyższego:

 

Biuro Prasowe Sądu Najwyższego w komunikacie przesłanym PAP przypomniało, żeSN nie rozpoznaje protestów wyborczych w wyborach samorządowych. Jak podkreślono, protest wyborczy w wyborach samorządowych - zgodnie z art. 392 kodeksu wyborczego - wnosi się na piśmie do właściwego sądu okręgowego w terminie 14 dni od dnia wyborów.
"
W związku z pojawiającymi się w mediach i wprowadzającymi w błąd informacjami dotyczącymi zasad wnoszenia protestów wyborczych i orzekania o ważności wyborówdo organów stanowiących jednostek samorządu terytorialnego uprzejmieinformujemy, że Sąd Najwyższy nie rozpoznaje protestów wyborczych w wyborach samorządowych.Protesty w wyborach samorządowych należy wnosić do właściwego sądu okręgowego" - zaznaczono w komunikacie. 

 

Niczego bardziej skandalnego nie czytałem w tym roku. Ten komunikat bije na głowę wypowiedzi analfabetów prawnych Komorowskiego i Kopacz, oraz pozwala zrozumieć, na czym bazowały ich wypowiedzi.

 

Organ państwa, jakim jest Sąd Najwyższy, daje świadectwo kompletnej ignorancji prawnej, nieznajomości Konstytucji RP i Kodeksu Postępowania Administracyjnego, przez co deprecjonuje zasadę pogłębiania zaufania obywatela do państwa.

 

Ta zasada jest nie tylko podstawową zasadą postępowania administracyjnego, ale także w ogóle jedną z fundamentalnych zasad, na których powinien opierać się polski porządek prawny.Przestrzeganie jej jest nieodzowne dla zapewnienia prawidłowego funkcjonowania demokratycznego państwa prawnego w Polsce.

 

A chce Sąd Najwyższy, czy nie, ta zasada jest zasadą konstytucyjną, to jest taką, która ma swoje źródła w art. 2 Konstytucji RP, stanowiącym, że "Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym"

 

W demokratycznym państwie prawnym jedną z podstawowych zasad określających stosunki między obywatelem a państwem jest zasada ochrony zaufania obywatela do państwa i stanowionego przez nie prawa, co stanowi składnik zasady demokratycznego państwa prawnego, a nawet przed nowelizacją Konstytucji z grudnia 1989 roku zaczęto uważać ją za prawo obywatelskie.

 

Prezydent, Premier, Państwowa Komisja Wyborcza, to organy państwa? Odpowiedźcie sobie na to pytanie i od razu zrozumiecie, że wybory samorządowe 2014 należy całkowicie unieważnić.

 

Należy przeprowadzić wybory ponowne na te same listy i na tych samych kandydatów.

 

Podstawa całkowitego unieważnienia wyborów?

 

Utrata zaufania wyborców do państwa, w rezultacie skandalicznego działania jego organów.

 

Jak więc widzicie, nie ma mowy o jakimś proteście wyborczym, na jaki powołuje się SN w swoim komunikacie.

 

Poniżej kilka przykładów skandalicznego działania organów państwa, które uzasadniają wniosek do SN i/lub NSA.

 

Czy wybory były sfałszowane?

 

Nikt tego nie wie i nikt tego nie będzie wiedział. Wybory były lokalne, a procedury ogólnopaństwowe.

 

Były jednak wszelkie przesłanki tego, że wybory były tak zorganizowane, iż dawały możliwość osobom postronnym i/lub zainteresowanym ingerować w tok ich przebiegu na różnych szczeblach procesu wyborczego.

 

Przeanalizujmy te przesłanki na kilku przykładach.

 

Lokalne społeczności wybierały swoich przedstawicieli do władz samorządowych. Zorganizowały swoje komisje wyborcze, zorganizowały głosowanie i skończyły je o określonej godzinie.

 

Zgodnie z Kodeksem Wyborczym, komisje te powinny była niezwłocznie podsumować głosy wyborców i wywiesić odpowiednie protokoły w miejscu dostępnym dla wyborców.

 

Tak się jednak nie stało, gdyż organy państwa, tj. PKW i Komisarze wyborczy zabronili wypełniać protokoły ręcznie (chociaż podliczanie głosów było ręczne), przed wpisaniem danych do wyborczego systemu komputerowego.

 

Tego samego systemu, klucze dostępu do którego były opublikowane w Internecie w dniu poprzedzającym głosowanie, co pozwalało fałszować dane na etapie ich wprowadzania do systemu, a przed wydrukowaniem protokołów elektronicznych.

 

Ponieważ system zawieszał się, nie dawał możliwości wprowadzania danych, itp., więc wiele komisji zamykało lokale wyborcze i udawało się na odpoczynek, pozostawiając dokumentację wyborczą bez należytego zabezpieczenia.

 

PKW straciła kontrol nad przebiegiem wyborów. Dochodziło do tak paradoksalnych sytuacji, że PKW ogłaszała wyniki wyborów w takich okręgach wyborczych, z których nie otrzymywała żadnych protokołów.

 

Szukanie w tej sytuacji fałszerstw wyborczych, byłoby dowodem na całkowitą degrengoladę społeczeństwa, ale na szczęście do tego nie doszło.

 

Do czasu, gdy problem dotyczył tylko PKW i innych uczestników procesów wyborczego, skandal jeszcze można było tuszować. Ale gdy na scenę wyszły pierwsze osoby w państwie, tj., osobnicy pobierający pensję za zajmowanie posad prezydenta i premiera odpowiednio, stało się jasne, że państwo straciło kontrol nad procesem budowania zaufania obywateli do swoich organów i stanowionego prawa.

 

3. Państwo bez zaufania obywateli, to ... tonącą platforma

 

16 listopada 2014 skończyło się głosowanie w wyborach samorządowych, lecz totalna farsa z tego najważniejszego instrumentu demokracji, ma swój początek aż w dalekim 2007 r., gdy partia nazywająca siebie, jak na ironię, Platformą Obywatelską, prowadząc antydemokratyczną, bezprawną, antypaństwową kompanię wyborczą, pod hasłami wzywającymi do naruszenia wolności i praw człowieka i obywatela, przechwyciła władzę miast być zdelegalizowaną.

 

Jeśli ktoś zapomniał, to przypominam: "Odbierz babci i schowaj jej dowód osobisty".

 

Ta sama partia, ustami swoich przedstawicieli nawołuje dzisiaj do identycznie wyrażonych, antydemokratycznych działań.

 

Najbardziej jaskrawym przykładem takiego działania jest chyba wypowiedź posła Platformy Obywatelskiej, S. Niesiołowskiego, który po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów samorządowych, wskazujących na to, że PiS wygrało te wybory, pozwolił sobie na konkluzję sugerującą, że to rządząca partia (PO), a nie instumenty demokratycznego państwa (wybory, kontrol za wyborami ze strony organów państwa) zadecydują o tym, kto będzie sprawował rządy w tym państwie:

 

Nie damy wygrać tym szaleńcom z PiS – bezczelnie zadeklarował on w swojej wypowiedzi.

 

Ta jego wypowiedź dziwnie zbiegła się z prowokacyjnymi i buńczucznymi wypowiedziami pierwszych osób w państwie (prezydent, premier), które z urzędu są zobowiązanie dbać o budowanie zaufania obywateli do państwa.

 

Czy to jest incydentalna wypowiedź?

 

Wybory listopadowe pokazały, że mamy do czynienia z systemowym niszczeniem państwa i wartości, z których Polacy szczycili się przez wieki.

 

Kilka lokalnych przykładów degrengolady państwa:

 

1. Jak informują świadkowie, podczas szkolenia przedwyborczego, sędzia-komisarz wojewódzki przekazuje imperatywną informację o tym, że tylko protokoł powstały jako wydruk z systemu informatycznego jest jedynie ważnym prawmnie dokumentem.Należy siedzieć w lokalu komisji do momentu uzyskania poprawnie wydrukowanego protokołu. Wg. opinii osób, które zawodowo zajmują się nauczaniem i szkoleniami, to szkolenie prowadziła arogancka pani sędzia, która nie dopuszczała do rozważań pytań o niespodzianki, które mogą się wydarzyć.

 

Do czego prowadzą takie szkolenia niech świadczy to, co zdarzyło się w Elblągu

 

2. Miejsce akcji: Elbląg. W głownej roli: Przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej w Elblągu – sędzia Michał Bober.

 

Poproszony o skomentowanie działania komisji konkludoał, że "byliśmy tak zmęczeni, że członkom komisji nie chciało się liczyć staranie głosów i pochylać się matematycznie nad każdym protokołem".

 

3. Czy tylko Komisja Wyborcza w Elblągu była tak zmęczona i rozkojarzona? Chyba nie, o czym świadczą działania PKW.

 

Każdy wyborca w Polsce, a już napewno ci pośród z nich, którzy śledzą za procesem wyborczym, musiał zetknąć się z wypowiedzią zastępcy Przewodniczącego Wojewódzkiej Komisji wyborczej w Kielcach Jana Mazura, który w swojej wypowiedzi skomentował sensacyjny komunikat PKW o tym, że po podsumowaniu 80% w  Świętokrzyskim PSL zdobył 49,9% poparcia:

 

Nie wiem, skąd PKW ma te wyniki. My nie przesłaliśmy żadnego protokołu, bo musimy to zrobić w komplecie, jak już będą wszystkie protokoły – powiedział "Rzeczpospolitej" Jan Mazur

 

4. Gdy już wydawało się, że skandal dookoła wyborów samorządowych 2014 osiągnął swoje apogeum, PKW popełnia fatalny "błąd" w ogłaszaniu wyborów na terenie kraju (rozdział 35 Kodeksu wyborczego, art. 184). Podając liczby mandatów w województwie śląskim, niejaki sędzia Jaworski, zajmujący bezodpowiedzialnie urząd Przewodniczącego PKW, zmniejszył ilość mandatów jakie otrzymało PiS na 2, dodając te dwa mandaty PSL, koalicjantowi rządzącej partii-mafii.

 

Jeśli zestawimy tą "pomyłkę", z wyrysowującą się od początku podliczania głosów tendencją profitowania PSL, to obraz staje się klarowny, a wniosek jednoznaczny:

 

Żaden wyborca nie może mieć pewności w tym, że jego głos został prawidłowo odczytany i zarachowany do ogólnej puli głosów.

 

Ta sytuacja, utraty zaufania obywateli do państwa, ma charakter ogólnopolski i wychodzi poza ramy procesu wyborczego, a więc nie może być przedmiotem skargi lokalnej, tak jak to sugeruje Biuro Prasowe Sądu Najwyższego w swoim komunikacie.

 

5. Czym tak naprawdę powinny być wybory samorządowe? Jest rzeczą oczywistą i ponad wszelką wątpliwość, że powinny one dać obywatelom szansę wybrania najlepszych spośród nich, do kierowania społecznościami lokalnymi i budowania ich zaufania do państwa i jego organów.

 

Rządząca Polską struktura mafijna, kryjąca się pod parasolką z napisem Platforma Obywatelska, zdeprecjonowała ten instrument na skalę dotąd niespotykaną.

 

Dla Platformy Obywatelskiej te wybory są instrumentem do zdobycia władzy nad pieniędzmi Unii Europejskiej, które mają w latach 2014-20 zasilić budżet polskich miast, miasteczek, wsi i gmin.

 

Świadczą o tym słowa nie tylko premiera i prezydenta, czy tuby propagandowej mafii – S.Niesiołowskiego. Dobitnym potwierdzeniem tego faktu jest wypowiedź sekretarza generalnego PO – Andrzej Biernata, który w krakowskiej knajpie "mobilizuje" lokalnych członków mafii do poparcia J. Majchrowskiego w wyborach na urząd Prezydenta Miasta Krakowa, nie dlatego, że on potwierdził swoje najwyższe moralne i kierownicze jakości, ale po to, żeby nie dopuścić PiS do najwyższego w  historii dofinansowania Unii Europejskiej do budżetu miasta.

 

Identyczny argument w swoim wystąpieniu wykorzystał jeden z prominentów PO zaproszony na Konwencję partii-mafii w Gdańsku. Znamienne było to, że słowa te były wypowiedziane w obecności Komisarza d/s budżetu UE, członka PO, Janusza Lewandowskiego.

 

I takich przykładów tysiące. Lecz nie dajmy się wpuścić w ich identyfikację i dokumentowanie.

 

Tych pięć punktów, które wymieniłem powyżej są dostatecznymi argumentami do unieważnienia wyborów samorządowych na terenie kraju.

 

Droga do takiej decyzji wiedzie przez SN i/lub NSA, a nie przez sądy okręgowe.

 

4. Finał

 

Chyba już nikt nie ma wątpliwości, że zakrzyki członków partii-mafii (Komorowski, Kopacz, inni) i służącej jej mafii sędziowskiej, do składania porotestów wyborczych wyłącznie do sądów okręgowych, mają na celu skanalizowanie sprawiedliwego buntu społeczeństwa, przeciwko takim działaniom organów państwa i partii trzymającej władzę, które jednoznacznie doprowadziły do upadku zaufania obywateli do państwa.

 

Czego warta jest deklaracja premier Kopacz, wyrażona przez nią w liście do uczestników Konwektu wyborczego PO w Warszawie:

 

"Czasy, kiedy partie polityczne ustalały wyniki wyborów skończyły się"

 

w porównianiu z deklaracją, jaką złożyła ona w rozmowie z Moniką Olejnik w Radiu ZET:

 

Wykluczam absolutnie, że mają być powtórne wybory.

 

Przecież to jawny sygnał dla PKW i sądów, jak mają postępować przy rozpatrywaniu ewentualnych protestów wyborczych i powrót do czasów, kiedy partie polityczne ustalały wyniki wyborów.

 

Wybory do samorządów 2014 mają charakter ogólnopolski, a nie lokalny, jak to sugerują w swoich wypowiedziach przedstawiciele partii-mafii, władzy i sądów, a więc obywatelom MUSI przysługiwać prawo do skarg na działania organów wyborczych i/lub organów władzy do SN i/lub NSA.

 

Wbrew wypowiedziom przedstawicieli organów władzy, członków partii rządzącej i ekspertów obywatele mają fantastyczny instrument prawny do wystąpienia na tą drogę. Jest nim Konstytucja, z której cytuję kilka przepisów:

 

Art. 8.

1. Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej.

2. Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio

 

Art. 45.

1. Każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd.

 

ŚRODKI OCHRONY WOLNOŚCI I PRAW

Art. 77.

2. Ustawa nie może nikomu zamykać drogi sądowej dochodzenia naruszonych wolności lub praw.

 

Na podstawie tych trzech norm prawnych można sformułować odpowiedni wniosek, w którym wyborca, zsyłając się na utratę zaufania do państwa i jego organów, wymaga unieważnienia wyborów w całym kraju i podać go do Sądu Najwyższego i/lub NSA.

One rozpatrzą daną sprawę w odpowiednim trybie, lub uznają się za niekompetentne, co odkryje skarżącemu się drogę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

 

Post scriptum:

 

Prezydent RP uznał za absurdalną sytuację w której można byłoby odwołać PKW w trakcie trwania wyborów, ale jednocześnie swoim działaniem, polegającm na podaniu do publicznej wiadomości informacji o tym, że przyjmie dymisję Przewodniczącego PKW po 30 listopada, czyli po zakończeniu II turu wyborów, potwierdził słuszność zarzutów społeczeństwa do sposobu przeprowadzenia wyborów samorządowych 2014.

 

Niech ktoś odpowie na pytanie: jaka jest odpowiedzialność sędzi Jaworskiego za przeprowadzenie wyborów w sposób należyty, jeżeli on złożył dymisję i wie, że jego dymisja będzie przyjęta?

 

Nie, to nie jest retoryczne pytanie.

 

To pytanie na wagę demokratyczności naszego państwa!

 

Opracował:

 

Waldemar Mordkowicz

 

24 listopada 2014 r.

 

 

Pozwalam wykorzystywać ten materiał w celach publikacji oraz przygotowania wniosków procesowych do SN i/lub NSA.

 

 

waldemar.m
O mnie waldemar.m

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka