waldemar.m waldemar.m
198
BLOG

Kompromitacja po polsku, ale ... na skalę europejską

waldemar.m waldemar.m Polityka Obserwuj notkę 0

Czyli Wybory Głównego Lokalnego Papuasa!

 

Udział biorą:

 

1. Wyborcy – kretyny, jełopy, żartownisie, psychopaci, etc., czyli Polacy

 

2. Kandydaci – Lokalne kacyki i ... potencjalne lokalne kacyki, czyli odpowiedniki Papuasów.

 

3. Komisje wyborcze – stada orangutanów, szympansów i goryli, pod wodzą Jaworowskiego, nazywanego przez stado goryli "sędzią".

 

Kiedyś napisałem notkę na temat tego, jak należy przeprowadzać wybory.

 

Skąd ja taki mądry jestem, żeby pouczać was, jak macie sobie radzić, żeby was nie trachali?

 

Przeżyłem to sam i ... wyciągnąłem wnioski, porównując przeżyte z tym, co wy przeżywacie i z czym stykam się za każdym razem w Ukrainie.

 

Wydawało mi się dziwne, że nikt, aż do tych wyborów samorządowych w Polsce, nie potwierdził moich słów o tym, że wyborów na etapie komisji wyborczych nie można sfałszować:

 

Fałszowania głosowania przez członków komisji raczej nie ma fizycznej możliwości.W czasie głosowania członkowie nawet nie zbliżają się do urny. Przed głosowaniem i po głosowaniu samą urnę sprawdza co najmniej kilka osób. Wszystkie czynności wykonuje się na oczach pozostałych członków komisji, z dala od osobistych rzeczy (toreb, siatek – gdzie mogłyby być dodatkowe głosy), bez długopisów,wzajemnie i krzyżowo się sprawdzając po trzy razy.Zwłaszcza głosy nieważne – dyskutując dlaczego akurat ten głos jest nie ważny i czy wszyscy się z tym zgadzają.

 

Ale przełom, jak widzicie z powyższego cytatu, nastąpił.

 

I kto go dokonał? Bloger o symptomatycznym nicku – BUFON !

 

Niby zrozumiał istotę rzeczy, ale kolejny cytat z jego notki "Wybory Samorządowe 2014" świadczy o matematycznym widzeniu fizycznego zjawiska:

 

A w sytuacji gdy w urnie nagle znajdzie się o dwie albo pięć kart więcej niż zostało wydanych… Liczy się od nowa... I raz jeszcze… Aż ma się pewność, że liczba kart wydanych jest równa liczbie wyborców „odhaczonych” i tylko te trzy karty więcej to surrealistyczny kretyński dowcip jakiegoś jełopa, który kosztował 9 osób komisji pół nieprzespanej i nerwowej nocy.

 

i absolutnym braku wyobraźni u ludzi, którzy wzięli się za organizację wyborów na wszystkich szczeblach:

 

Ps.4:

Dobra, przyznaję. Naszym komisjom się udało - skończyliśmy prace jeszcze w nocy.Z tego co doczytowuję w necie, w innych komisjach system informatyczny sprokurował rzeczywiste problemy i "być może będą mogły skończyć prace dzisiaj".A to problem dla PKW nie tylko wizerunkowy.

 

O prócz tej notki widziałem również filmik, na którym pokazano moment otwarcia urn i wysypywania z nich kart do głosowania.

 

Już operacja wysypywania wprawiła mnie w zdumienie. Konstrukcja tych skrzynek, które napewno nazywano urnami, były wymyślona tak, żeby odrąbać członkom komisji conajmniej palce.

 

Kart do głosowania nie dało się z nich wysypać, więc jakieś paniusie nurkowały w głąb tych skrzyń i wyciągały je z ich otchłani łapami.

 

A potem ... fantastyka!!! W PKW czekają na jakieś komputerowe raporty (protokoły), a w lokalu wyborczym, jakaś paniusia układała liczby w słupki i dodawała je na palcach.

 

Podejrzewam, że potem ta paniusia przeniesie rezultaty tego słupkowego dodawania do komputera, stukając jednym palcem w klawiaturę, a kierownictwo PO ogłosiłoby aborygenom (czyli nam), że Polska zrobiła kolejny krok do przodu, mimo tego, że stała nad przepaścią i właśnie wdrożyła elektroniczny system wyborów.

 

Jak przebiegałyby wybory w komisji wyborczej, w której ja byłbym kierownikiem.

 

1. Wyborca otrzymuje kartę/-y do głosowania. Podchodzi do mojego stolika (ja siedzę między stołami przy których członkowie komisji wydają karty do głosowania i urnami) i ja ją podpisuję (lub stawiam swoją pieczątkę) w lewym dolnym rogu.

 

2. Wyborca głosuje i wrzuca kartę/-y do urn wyborczych.

 

3. Godzina 20:00 – zamknięcie lokalu wyborczego. Komisja dzieli się na dwa zespoły. Stoły ustawia się w specyficzny sposób:

 

a) kilka stołów tworzy platformę, na którą wysypuje się karty z urn wyborczych. Tu dokonuje się wstępnej selekcji kart na:

 

- ważne

- nieważne

- wątpliwe

 

Te drugie i te trzecie natychmiast trafiają do mnie (oczywiście przed tym policzone i ich ilość jest zapisana przez kierownika tego stołu – ja tej ilości nie znam).

 

Z ważnych kart wyławia się karty tych kandydatów na które może paść najwięcej głosów i przekazuje się je do członków liczących głosy ważne.

 

b) przy stolikach ustawionych podwójnie w rząd siedzą członkowie komisji i dokonują liczenia głosów z ich wstępną selekcją. Ich powinno być 6 osób.

 

Pierwszy zatrzymuje głosy oddane na kandydata A.

 

Drugi na kandydata B.

 

Trzeci na kandydata C.

 

Reszta kart trafia do do platformy ustawionej poprzecznie do stołów b)

 

Na tej platformie dokonuje się podziału głosów na resztę kandydatów. Tam się je zlicza i kierownik tego sektora zapisuje sobie te ilości.

 

Wracamy teraz do sektora b). Pamiętacie, że deklarowałem iż tam powinno być 6 osób, a wykorzystałem dopiero 3 osoby.

 

Gdy trzy osoby przeliczyły swoje głosy i zapisały ich ilość, to przekazują swoje karty tym osobom, które siedzą naprzeciw ich. Teraz tamte osoby dokonują liczenia i po zakończeniu następuje kontrolne sprawdzenie.

 

Osoba która liczyła głosy oddane na kandyta A ogłasza ile kart przekazała osobie siedzącej naprzeciw. Jeśli tamta potwierdza, że otrzymała taką samą ilość kart, podliczenie uważa się za skończone.

 

Karty składa się jak banknoty, banderoluje, ja podpisuję banderole i stawiam na nich swoje pieczątkę.

 

Tak postępuje się ze wszystkimi kartami do głosowania.

 

Na koniec ja ogłaszam swoją decyzję co do kart nieważnych i wątpliwych. Sporządzam protokół dotyczący tych kart, który podpisuję ja, 2 członków komisji wyborczej, obserwatorzy.

 

Sporządzany jest Protokół Komisji Wyborczej i po jego podpisaniu wywieszany jest w takim miejscu, żeby wyborczy mieli natychmiast do niego wgląd.

 

Wszystkie karty do głosowania pakuje się w odpowiednie pakiety (zgodnie z Protokołem Komisji Wyborczej) i banderoluje.

 

Do godz. 24:00 pakiety mają być zdane do Okręgowej/Terytorialnej Komisji Wyborczej.

 

A co z elektronicznym protokołem?

 

Jeśli system działa, to przed moim wyjazdem z oryginalnymi kartami do głosowania wszystkie dane są w systemie.

 

Jeżeli system nie działa, wszystkie dane są w komputerze i nagrane na dyski R, to jest dyski jednorazowego zapisu (każdy obserwator ma prawo do takiego dysku).

 

Dysk z elektronicznym protokołem przekazuję do Terenowej Komisji Wyborczej, a sam protokół odsyłam do PKW pocztą e-mail.

 

I niech oni sobie nad tym łamią głowę.

 

Ja idę spać, tak jak Bozia przykazała. 

waldemar.m
O mnie waldemar.m

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka