O 5 rano (według kijewskiego czasu) Poroszenko rozmawiał z Put-Potem. Rozmowa była długa.
Dlaczego? Tego nie wie chyba nikt oprócz mnie.
Jak już urzędasy przyszły do roboty, to szybko skonstruowały specjalny komunikat, z którego wynikało, że Poroszenko domówił się z agresorem do pokojowego uregulowania sytuacji na Donbasie, czyli przerwania ognia w piątek, po spotkaniu w Mińsku.
Dwie godziny później od drugiego śniadania oderwali się krenlowskie urzędasy i wydały oświadczenie o tym, że ukraińskim urzędasom coś się pochrzaniło.
W obiad sam Poroszenko poinformował o tym, że wystąpiły trudności tłumaczenia (między rosyjskim a ukraińskim), ale on jest gotów dać polecenie generalnemu sztabowi, żeby ten przerwał dwustronnie ogień.
Wieczorem Kreml poinformował o 7-mio punktowym planie Put-Pota, który ten "geniusz" naszkicował na serwetce, lecąc na jakieś kolejne spotkanie.
Na drugi dzień, nasi urzędasy, nie skarżąc się na trudności tłumaczenia, zadołbali nas Szczególną Teorią Względności w wykonaniu dyplomatycznym.
W ich, Kijowskim układzie to Poroszenko ma się dogadać z Put-Potem o pokoju na Donbasie. To samo w układzie Moskiewskim brzmi trochę inaczej, ale też niejednoznacznie.
Dopiero dzisiaj, dzięki szczytowi NATO, chyba zrozumiałem na czym polegają te trudności w porozumieniu się dwąch stron, dla których rosyjski jest ojczystym językiem.
Na sygnał o tym, że NATO nadaje Ukrainie status specjalnego patnera NATO, głos zabrał minister spraw zagranicznych Rosji i klarownym, nie podlegającym dyskusji literackim językiem dał do zrozumienia, że porozumienie NATO – Ukraina burzy wszystkie ndotychczasowe uzgodnienia w sprawie pokoju między ... UWAGA ... Kijowem, a powstańcami w Donbasie.
Powstańcami, a nie Rosją!
Przecież Rosja nie jest stroną konfliktu!!!