Gdy przeczytałem te słowa, to jeszcze raz sprawdziłem na jakim blogu jestem, ale gdy kolejny raz przeczytałem, że słowa te napisał Snafu, to ze zdumienia wpadłem w odrętwienie.
Każde odrętwienie się jednak kończy, co pozwoliło mi sprawdzić, czy mnie ktoś nie oszukuje. Kliknąłem w komandę "Komentuj" i pojawił się napis:
Nie możesz komentować na tym blogu.
Gdy go zobaczyłem wpadłem w obmorok. Teraz nie było wątpliwości. To jest blog Snafu.
A za co on mi tak podziękował?
Za drobiazg. Oceńcie sami:
Zauważyłem, że Waldemar.m polecił Robaxsowi do przeczytania oryginalną prace Plancka z grudnia 1900, w której Planck podaje swoje rozumowanie i na jego podstawie wyprowadza matematyczną formułę, wyrażająca jego słynne prawo.
To, że poleciłem tą właśnie pracę, jest zasługą jednego z komentatorów mojej notki. To on zamieścił adres do tej pracy Plancka na moim blogu, a ja go tylko poleciłem Robaksowi.
To jednak są drobiazgi. Przeczytałem tekst Snafu i nie uwierzyłem własnym oczom.
Gdyby ten tekst napisał prof. Jadczyk, przyjąłbym go normalnie. Ale gdy taki tekst, gloryfifikujący matematykę pod szyldem fizyki, przemyca w Dziale Nauka wykładowca akademicki fizyki, to ... ręce opadają.
Liczyłem na to, że dowiem się w jaki sposób Planck zasłużył sobie tą pracą z 1900 r. na miano ojca Mechaniki Kwantowej, ale zawód jakiego doznałem, gdy zrozumiałem, że Snafu sobie zakpił z czytelników, był większy, niż zadowolenie z korespondencyjnych podziękowań.
Cóż! A może nie jest jeszcze za późno?
Może się Snafu zreflektuje i przygotuje mały wykład na temat swojego punktu widzenia na historyczne wydarzenia, które były udziałem Maksa Plancka, i które można zakwalifikować, jak podwaliny mechaniki kwantowej.