waldemar.m waldemar.m
462
BLOG

Kto sprytniejszy? Poroszenko? Putler? Europa? Ukraińcy? Cz.1

waldemar.m waldemar.m Polityka Obserwuj notkę 10

Część 1. Tło wydarzeń

 

Na jednym z blogów, opisującym sytuację w Ukrainie, przeczytałem 10 lipca streszczenie jakiegoś artykułu, a w nim takie zdanie:

 

Po pierwsze wreszcie Poroszenko okazał się sprytniejszy od Putlera. Uśmiechy – uśmiechami, uściski dłoni – uściskami, a w Donbasie trzeba robić swoje. Tę wojnę można tylko wygrać lub przegrać.

 

Czy Poroszenko rzeczywiście okazał się sprytniejszy od Putlera, Merkel, Ollanda i całej tej bandy z Europy?

 

Tak może myśleć tylko ten, kto nie uczestniczy w wydarzeniach, a tylko komentuje je na podstawie ... komentarzy.

 

Dzięki temu, że czytacie ten blog, będziecie mogli popatrzeć na to wszystko oczami bezpośredniego obserwatora.

 

Zacząć jednak muszę od pewnej retrospekcji.

 

Ostatnia dekada zeszłego miesiąca to pamiętny wygłup prezydenta Poroszenko, który ogłosił jednostronne przerwanie ognia, żeby umożliwić wprowadzenie w życie pokojowego planu dla Donbasu swojego imienia.

 

Jak nam wyjaśniały propagandowe tuby Administracji Prezydenta (w pierwszym rzędzie jego pomocnik – Jurij Łucenko), jednostronność przerwania ognia była umowna, co miało oznaczać, że nasi bojownicy mieli odpowiadać ogniem na każdy przypadek ataku ze strony terrorystów.

 

Po Ukrainie toczył się jakiś szum. W moich uszach on brzmiał tak, jakby rano wszystkie chłopy wyszły pod płoty i sikały ("Konopielka").

 

Ponieważ jednak ani ja, ani żaden z moich sąsiadów nie sikamy pod płotami, więc ten guł musiał pochodzić z innego źródła.

 

Komunikaty z frontu wschodniego były jednak uspokajające:

 

"Wprawdzie terroryści zaatakowali nasze pozycje pierwszego dnia 10 razy, ale napotkali na twardy odpór naszych żołnierzy, przestrzegających jednostronnego przerwania ognia. Zginęło N żołnierzy i M cywilnych mieszkańców Donbasu".

 

I tak codziennie. Statystyka była nieubłagana. Straty po naszej stronie rosły i rosły!

 

Nagle sensacja. Porównywalna z tym szokującym 1:7 dla Brazyli. Niemcy atakowali, a Brazylia się broniła, jak u nas na Wschodzie. Niemcy atakowali i strzelali gole, a Brazylia się odstrzeliwała. Rezultat znamy.

 

W Doniecku zaczęły się pokojowe rozmowy, przedstawiane przez Administrację "Czort znajet czego i kogo", nazywaną z przyzwyczajenia Administracją Prezydenta, jak rozmowy w trójstronnym wymiarze: Ukraina-OSCE-Rosja.

 

Dziwnym jednak trafem w rozmowach tych brały udział dziwne persony:

 

Były prezydent Ukrainy – Kuczma – jako oficjalny przedstawiciel prezydenta Poroszenko (sic!!!).

 

Jego kum, były kierownik Administracji prezydenta Kuczmy – Miedwiedczuk.

 

Poseł z Partii Regionów – Szufricz.

 

Terroryści i poszukiwany listem gończym separatysta – Cariew.

 

Rozmowy prowadzili pod flagą jakiejś tam terrorystycznej organizacji (DLR – Doniecka Ludowa Republika).

 

W Ukrainie zaległa cisza. Zanikł szum.

 

Jednak gdy ta banda rozmówców spotkała się z terrorystami i Cariewem drugi raz szum wybuchł z podwójną siłą.

 

Wszystko stanęło na swoje miejsca. Ten guł, to był wyraz strasznego niezadowolenia Ukrańców z tego jednostronnego przerwania ognia i prowadzenia rozmów z terrorystami.

 

Mimo wysiłków propagandzistów Poroszenko i jego samego, nie dało się zamknąć ust Ukraińcom. Coś trzeba było robić.

 

Z jednej strony Merkel, Olland i Putin, a z drugiej Ukraińcy. Poroszenko znalazł się między młotem i kowadłem. Merkel, po konsultacjach z Putinem zasugerowała, żeby Miedwiedczuk był włączony w skład grupy prowadzącej rozmowy z ... terrorystami. Olland wymagał, żeby znowu przerwać ogień i sieść do stołu rozmów.

 

Na wszystkich kanałach telewizyjnych produkował się Szufricz i przekonywał (nie wiem tylko kogo), że należy kontynuować rozpocząte rozmowy. Ktoś proponował nawet, żeby następna runda rozmów odbyła się w Mińsku.

 

A notowania Poroszenki leciały na zbity pysk!

 

Coś tam zaczęli bełkotać o dwustronnym przerwaniu ognia, ale nikt z ekspertów i pomocników nie umiał sprecyzować, kto na tej drugiej, terrorystycznej stronie, miałby podjąć decyzję o tym, żeby ten ogień przerwać. Przecież terrorystyczna strona to kilkanaście/-dziesiąt grup, działających niezależnie, bez żadnej koordynacji i wspólnego zwierzchnictwa.

 

Coraz ostrzej nastroje niezadowolenia zaczęły wyrażać "przyjazne", koalicyjne frakcje w parlamencie.

 

I tak na tle ogólnej krytyki, polityczni technolodzy Poroszenko wymyślili ciekawy mechanizm odwrócenia uwagi Ukraińców od spraw bieżących.

 

Zmiany na stanowiskach: szefa SBU, szefa Generalnego Sztabu oraz ... Ministra Obrony i ... zapowiedź przedstawienia w Parlamencie projektu zmian do konstytucji, autorstwa ... i znowu muszę napisać – czort znajet kogo!

 

W roli "czort znajet kogo" wystąpił Poroszenko. Co jemu odbiło – nie mogę zrozumieć.

 

Obserwatorzy życia politycznego najpierw zaniemówili, a już drugiego dnia wyrzucili kompromaty na szefa SBU i Ministra Obrony, z których jednoznacznie wynikało, że ci dwaj faceci powinni siedzieć, ale nie przy korycie. 

waldemar.m
O mnie waldemar.m

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka