Dzisiaj był ciekawy dzień w ukraińskim burdelu zwanym parlamentem.
Plan przewidywał, że Prezydent Poroszenko przepchnie przez Radę dwa zagadnienia:
1. Przedstawi kandydaturę na posadę ministra obrony, a parlament odwdzięczy się swojemu "pachanowi" i przegłosuje tą kandydaturę bez omawiania tego pytania.
2. Parlament bez omawiania projektu uchwali ustawę o zmianach do konstytucji Ukrainy
I tak się stało. Ale tylko na 50%.
O tym, że tak się stanie wyczuwało się od samego początku obrad parlamentu. Frakcja "Batkiwszczyna" nie przyszła na rozpoczęcie obrad plenarnych, czym zmusiła Spikera do ogłoszenia przerwy.
Gdy w końcu ta frakcja pojawiła się na Sali obrad, Spiker zaprosił Prezydenta Poroszenko, który zaczął informować posłów o swojej koncepcji zmian w siłowym bloku Ukrainy.
W pewien moment jego przemówienie próbowała przerwać Olena Bondarenko, tuba propagandowa Partii Regionów, ale Poroszenko posłał ją krótko na ... trzy litery.
Zaczął od podziękowań tym, których "posłał na drzewo", a później poinformował o nowym Szefie Sztabu i przedstawił kandydata na posadę ministra obrony – Geleteja Walerego Wiktorowicza.
Prezydent ukrył przed parlamentem tą kandydaturę, aż do samego momentu ogłoszenia. Sam Geletej brał wczoraj udział w pracach odpowiedniego komitetu parlamentu, ale nie przyznał się, że jest kandydatem na tą posadę.
Spiker ogłosił, że głosowanie tej kandydatury odbędzie się bez omówienia tego zagadnienia.
I 260 politycznych prostytutek, znających doskonale przeszłość tego tępego, posłusznego swojemu panu menta, przegłosowało na tak, czyli sprzedało Ukrainę za srebrniki (byle by ich tylko Poroszenko nie rozwiązał).
Dlaczego uważam (nie tylko ja!!!), że doszło do bezczelnego handlu? Dlatego, że dopiero teraz zaczą się szybkie zakupy wyposażenia dla potrzeb ATO. Teraz, gdy dzięki dzisiejszym posunięciom Poroszenko kontroluje siłowy blok, a więc kontroluje potoki finansowe w tej sferze zakupy będą robione w ekspresowym tempie.
Ale najciekawsze przed nami.
Jest ścisle sprecyzowana procedura takich naznaczeń na posady. Prezydent zgłasza kandydaturę. Parlament głosuje. Jeśli kandydatura otrzymała odpowiednią ilość głosów, to nowo zatwierdzony posadowiec wychodzi na trybunę parlamentu i odczytuje tekst przysięgi.
Po odczytaniu tekstu przysięgi – podpisuje go, po czym oddaje spikerowi.
Tak było i tym razem, ale ... zdarzył się konfuz.
Ten ment, pajac, ćwierćinteligent "podpisał" swój tekst przysięgi piorem, bez zdjęcia kołpaka z pióra.
Nie wierzycie?! Popatrzcie fotografie ilustrujące to wydarzenie.
A "konstytucyhną reformę" przepchnęli w pierwszym czytaniu i ... będą poprawiać.
