waldemar.m waldemar.m
1662
BLOG

W Odessie nie dobijano rannych. Cz 2.

waldemar.m waldemar.m Polityka Obserwuj notkę 52

W Odessie wyzwoliła się złość za Ukrainę i ofiary jakie ona już poniosła.

 

Ludzie widzą litery i słowa, ale nie rozumieją myśli, które za ich pomocą wyrażamy. To nie jest pusty słogan.

 

Poświęciłem wydarzeniom w Odessie swoją uwagę, a refleksjom nadałem kontrowersyjny, sytuacyjny tytuł. Zdając sobie sprawę z kontrowersyjności tego tytułu pisanie tekstu o tych tragicznych wydarzeniach zacząłem od podtytułu, którego jednak nikt z komentujących nie zauważył.

 

A bez osadzenia wydarzeń z 2 maja w odpowiednim tle, i bez zrozumienia tego tła, analizowanie tych wydarzeń to poruszanie się w oparach absurdu i próba zrobienia teatru Mrożka bez jakiegokolwiek jego tekstu.

 

Tym razem, powtarzając ten podtytuł, wyróżniam go wytłuszczeniem i niebieskim kolorem.

 

Tło wydarzeń w Odessie.

 

21 listopada – studenci wychodzą na Majdan. Chcą tylko jednego: wyjaśnienia kto i dlaczego ich oszukał z podpisaniem umowy o asocjacji i jasnej deklaracji o jak najszybszym powróceniu do procesu negocjacyjnego.

 

30 listopada – zwierzęce pobicie uczestników protestu. Gdyby w tym pobiciu brał udział tylko Bierkut, to byłby krzyk, ale ludzie zrozumieliby sytuację. Jednak w tym pobiciu wzięły udział "Tituszki", czyli bandyci, przykrywani przez milicję i Bierkut.

 

1 grudnia – prowokacja na Bankowej. Nie ma chyba takiego człowieka, który interesuje się wydarzeniami w Ukrainie, a który mógłby skłamać, że nie widział, jak Bierkut i "tituszki" "dobijali" leżących na ziemi poranionych demonstrantów i dziennikarzy. Nazwijmy tą strategię "dobijanie rannych i bezbronnych". Demonstrantów łapano, wciągano za szereg złożony z wojsk wewnętrznych, a tam już się nimi zajmowali oprawcy z Bierkutu.

 

Do 16 stycznia w Kijowie bal trzymały zagony "tituszek" wspomagane patrolami milicji. Bili, porywali, zabijali. Koncentrowali się szczególnie na aktywistach "Automajdanu".

 

To był Kijów. A co się działo tam, gdzie setki uzbrojonym bandytów napadali uzbrojeni w bity, zaostrzoną armaturę, żelazne rury i broń tramautyczną na kilkadziesiąt zupełnie bezbronnych mieszkańców Charkowa, Doniecka, Ługańska, Sewastopola czy Odessy? O tym już nikt nie chce pamiętać.

19 stycznia aktywiści Majdanu chcieli przejść z Majdanu pod siedzibę Wierchownej Rady, żeby wymagać od posłów odwołania drakońskich ustaw z 16 stycznia, celem których było totalne zastraszenie Ukraińców. Na początku Gruszewskiego spotkała ich barykada z autobusów i innych środków transportu milicji, oraz sami milicjanci. Rozpoczęła się walka między trzema stronami (milicja, "tituszki", aktywiści Majdanu).

 

Zginęli pierwsi bohaterowie.

 

Bierkut zastosował nową strategię. Na dachach pojawili się snajperzy. Oni strzelali również zza pleców milicjantów blokujących ul. Gruszewskiego. Strzelali w oczy!!! Kilkadziesiąt ofiar pozostało ślepymi.

 

Rannych odwozili do szpitali i klinik, a tam na nich czekali ... przedstawiciele "wymiaru sprawiedliwości" i "tituszki". Oni porywali rannych prosto z izb przyjęć. Część z nich trafiała do aresztów. Im odmawiano opieki lekarskiej. Część była katowana, a następnie zamordowana.

 

Czy tego nie można nazwać "dobijaniem rannych i bezbronnych"?

 

Wydarzenia na Gruszewskiego rozzuchwaliły bandytów z antymajdanów i ich popleczników (takich na przykład, jak Kernes i Dobkin). Kijów i inne wielkie miasta zostały sterroryzowane przez opłacone bandy.

 

Przyszedł 18 luty. Reżym Janukowicza odrzucił wszelkie hamulce i postanowił rozgonić Majdan. Milicji wydano nawet broń ostrą. O tym, że tak się właśnie stanie majdan dowiedział się wcześniej i odpowiednio przygotował się.

 

Na początku majdan poniósł straty, ale gdy okazało się, że oni mają broń, to wojowniczy duch zaczął opuszczać Bierkut. Na ulicach przylegających do Majdana, ginęli najbardziej śmiali Ukraińcy.

 

Aktywiści Majdana ginęli również na terenach przyległych do Marińskiego Parku (park przylegający do Wierchownej Rady).

 

Ginęli z rąk ludzi, których trudno podejrzewać o sympatię do bandery. Te zwierzęta, którym tak współczuje Polactwo na Salonie24, zabijali swoje ofiary ucinając im głowy!!!

 

Obezgłowione trupy pomagała im przenosić wspaniała ukraińska milicja. Taka sama, jak ta, która pozwoliła odeskim terrorystom rozstrzelać uczestników akcji "Za jedyną Ukrainę".

 

W następnym odcinku o wydarzeniach w Odessie w dniu 2 maja 2014 r.

 

Cdn. 

waldemar.m
O mnie waldemar.m

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka