Lewitacja magnesu nad wirującym walcem miedzianym
Lewitacja magnesu nad wirującym walcem miedzianym
waldemar.m waldemar.m
686
BLOG

Być albo nie być, czyli albo SEM, albo ja.

waldemar.m waldemar.m Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 31

Coś mi się wydaje, że więcej z tych naszych przedstawicieli sekty "500 000 000 specjalistów twardogłowych" nie wycisnę.

 

Karolek pierwszy zszedł z dystansu i wcisnął się cichutko w kąt. Nawet nie pisnął przez kilka dni, oddając inicjatywę w ręce FGB, Dedy i Robakksa.

 

Drugi wycofał się FGB, ewidentnie chociaż milcząco, zdając się na Dedę. Robakks wyraźnie załapał się na rolę "czarnego konia", tej światłej gonitwy.

 

Deda bronił się długo. Kręcił się i wyślizgiwał, jak piskorz. Już, już miałem zrezygnować, ale okazało się, że nawet on nie wytrzymał i wydusił z siebie tak długo oczekiwaną frazę:

 

sem jest miarą pracypotrzebnej aby przez źródło ( niejako "pod górkę" ) przepłynął 1 C ładunku. W obwodzie zamkniętym ten 1C potem płynie " z górki" i w tym sensie mówimy, że sem wykonuje pracę ( w obwodzie zewnętrznym). Aby sem mogła wykonać pracę musi najpierw zaistnieć, czyli odpowiednia wartość energii nieelektrycznej (zwana w książkach pracą sił ubocznych) musi być do źródła dostarczona. I Ta właśnie nieelektryczna energia podzielona przez ładunek, który "pod górkę" przeniosła to sem.

 

i dodał:

 

w prądnicy coś się musi ruszać i praca " sił ubocznych" to jest właśnie ta praca, która kręci wirnik prądnicy. Jeśli zamkniemy obwód, to będzie płynął prąd. Ten prąd przeniesie pewien ładunek. dzieląc pracę wykonana na kręcenie prądnicą przez ten ładunek otrzymamy sem.

 

Przełóżmy z języka Dedy na nasz język. Zrobimy to jak zwykle opisowo.

 

Zbaraż. Najdalej na południowy wschód wysunięta twierdza broniąca granic Polski przed Ordą. W czasach pokoju załoga tej twierdzy przygotowywała się do jej obrony. Zwożono głazy z całej okolicy i następnie wciągano je na mury.

 

Gdy najeźdźcy atakowali mury obronne, załoga w pierwszym rzędzie zrzucała na nich te głazy uniemożliwiając im ustawienie drabin i innych urządzeń inżynieryjnych, ułatwiających atak.

 

Siła potrzebna do podniesienia głazów na mury to SEM. Siła, która przemieściła te kamienie z murów do punktu spoczynku to NAPIĘCIE.

 

Proste, prawda? Proste, gdyż siła podnosząca obiekt na wyższy poziom jest nim bezpośrednio związana i dlatego łatwa do opisu.

 

A teraz przejdźmy do prądnicy. Składa się ona z trzech, najważniejszych dla nas w tej chwili elementów:

 

- stojan - przewodnik;

 

- rotor – magnes;

 

- korba - ? (według Dedy tu jest ukryta SEM).

 

Kręcimy korbą. Co się dzieje? Obraca się rotor. A gdy obraca się rotor, to obraca się magnes.

 

Patrzymy na miernik podłączony do przewodnika i widzimy, że pojawiło się napięcie i płynie prąd.

 

Bezmyślny naiwniak powie, że kręcenie korbą spowodowało przesunięcie ładunku i powiąże ze sobą siłę, która kręci korbą z ilością ładunków, które przepłynęły.

 

Człowiek myślący od razu spostrzeże, że coś tu nie gra. Gdy w pobliżu przewodnika nie ma magnesu – prąd nie płynie. Gdy w pobliżu przewodnika leży magnes – prąd nie płynie. Gdy kręcimy rotorem, na którym nie ma magnesu – prąd nie płynie.

 

Prąd zaczyna płynąć dopiero wtedy, gdy magnes porusza się względem przewodnika. Z powyższego wniosek, że między kręceniem korbą a płynięciem prądu nie ma bezpośredniego związku.

 

Przecież magnes miał być takim bytem fizycznym, dookoła którego jest pole magnetyczne, a jak pole, to ono miałoby odpowiedni kontakt z ładunkami przewodnika bez względu na to, czy się je rusza czy nie. Przewodnik nie może ekranować pola. Gdyby taki kontakt istniał, to pole albo przyciągałoby ładunki, albo by je odpychało.

 

A my przecież doskonale wiemy, że takiego kontaktu nie ma. Wniosek: nie ma takiego bytu, który fizycy nazywają polem magnetycznym.

 

Co nam zostało? Tylko linie sił obszaru magnetycznego. A co to są te linie? Co my o nich wiemy?

 

Wychodzą z jednego bieguna ciała fizycznego i wchodzą w drugi, tego samego ciała. Jeżeli tak, to muszą być zbudowane z bytów fizycznych (cząstek) o średnicy dużo miejszej niż przestrzenie międzyatomowe magnesów i innych ciał stałych. Muszą również posiadać ładunek i ten ładunek jest takiego znaku, że utrzymuje je w elektroujemnym polu magnesu, a więc jest to ładunek dodatni).

 

Od razu staje się jasne dlaczego ta cząstka ciągle wiruje po liniach sił. Przecież ma nadany ruch, a w ślad za nią poruszają się następne takie cząstki, posuwając ją ciągle do przodu.

 

Gdy materiał ma kanały prostoliniowe, tj. takie, które nie sprawiają przeszkód w ruchu tych cząstek po liniach prostych, to materiał jest magnesem (żelazo, neodym).

 

Gdy materiał ma siatkę krystaliczną o węzłach przesuniętych względem siebie (złoto, srebro miedź, aluminium), to cząstki te potrzebują energii dla swojego przesuwania, więc jeżeli przerwiemy linię sił obszaru magnetycznego (przesuwając magnes) to zjawisko zanika, a te cząstki, które już wlazły do takiego materiału, ulegają rozproszeniu.

 

Jest jeszcze jedno zjawisko ewidentnie podkreślające, że linie sił są utworzone przez cząstki o takim samym ładunku. To zjawisko wieszaka magnetycznego, często nazywane lewitacją.

 

Czym nas karmi oficjalna fizyka? Ona nas ma za idiotów i podsuwa nam byty religijne, możliwe do zaakceptowania tylko pod wpływem metod stosowanych przez inkwizycję. Te byty to Indukcja i SEM.

 

Jak udało się je przemycić do nauki – nie wiem. Chyba tak samo, jak udało się przemycić przez sito specjalnego Komitetu, nagrodę Nobla za manipulacje w podziemnym tunelu pod Genewą.

 

Wiem, że ten tekst wywoła wiele pytań, ale zwracam uwagę na pewne niedomówienie, które w nim się kryje. Nie będę odkrywał tej karty. Ciekaw jestem na ile uważnie czytają moje wykłady czytelnicy.

waldemar.m
O mnie waldemar.m

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie