waldemar.m waldemar.m
1952
BLOG

Prawdziwa i jedyna przyczyna katastrofy pod Smoleńskiem.

waldemar.m waldemar.m Polityka Obserwuj notkę 68

Minęło już tyle czasu od dnia katastrofy, że właściwie nagłośniono już wszystkie logiczne, absurdalne i fantastyczne hipotezy dotyczące tej katastrofy i przedyskutowano wsyzstkie możliwe warianty ich przebiegu.

 

Nikt, nawet gwiazdy Salonu24, jednak nie zdobył się na jakieś logiczne podsumowanie tych dyskusji, a powód tego jest prozaiczny:

 

- jednym brak linków do źródłowych materiałów;

 

- innym – znajomości języków i jednostek miar;

 

- a jeszcze inni do tej pory nie wierzą, że tyle stali i inteligencji, połączone w jedno całe może fruwać.

 

Jestem pewien, że mogę nazwać prawdziwą przyczynę tej katastrofy.

 

To MY - POLACY !

 

Daliśmy z siebie zrobić psów gończych, skupionych w jedną "sforę", która poszczuta na Lecha Kaczyńskiego, w końcu Prezydenta RP, zagnała go w głuchy kąt jak rannego zwierza i tam kąsała, posypując rany solą i nie dając mu najmniejszych szans na jakąkolwiek "obronę".

 

Kapitan tego powietrznego statku był nie tylko dobrze wyszkolonym profesjonalistą, ale 7 kwietnia odbywał lot na to lotnisko (latał tam zresztą wielokrotnie). 9 kwietnia, według słów ojca jednej ze stewardes, ten sam samolot był na tym lotnisku. Do dzisiaj właściwie nie wiadomo po co, chociaż pewne światło na tą okoliczność rzuca wypowiedź bezpośredniego przełożonego pilota Protasiuka, który mówi o tym, że był na tym lotnisku 9 kwietnia, żeby przygotować wizytę Prezydenta.

 

Co myślał i czuł ten młody, wykształcony i posiadający praktykę człowiek, który doleciał do lotniska "Północne" i zobaczył tą mgłę?

 

On nie widział mgły. On widział nas, SZYDERCOW i jego, zaszczutego przez nas, Wielkiego Duchem, chociaż małego wzrostem człowieka, resztki honoru którego zależały w tym momencie tylko od niego kapitana rejsu Nr101.

 

Decyzja mogła być tylko jedna i do tego samodzielna (chociaż nie wykluczam możliwości konsultacji – powtarzam: konsultacji, a nie szantażu moralnego) – siadamy. Te informacje, które otrzymam od wieży tego lotniska wystarczą mi na lądowanie.

 

Nie przewidział jednak ten inteligentny człowiek, że z los ma dwa oblicza: fart i ironiczny pech. Jego inteligencja, uczciwość i wiara w człowieka nie mogła dopuścić do myśli tego, że tam, gdzieś na jakiejś wieży siedzi ZWIER, kopia nas samych.

 

Zginąłeś Prezydencie, gdyż to MY posłaliśmy Ciebie na tą śmierć. Rozsłabiliśmy się. Nie patrzyliśmy mordercom na ręce. Inna sprawa, że tych rąk było tak dużo, że wszystkich i tak nie dałoby się upilnować.

 

Nie wierzycie? Przekonacie się o tym w niedzielę.

 

P.S.:

 

Pamiętam, jak nasz Kombinat miał odwiedzić I Sekretarz KC PZPR Edward Gierek. Specjalne służby dwa dni przeglądały u nas każdy kąt, a na koniec ... zajęły strategiczne pozycje i nie opuszczały ich tak długo, aż nie wyjechał z Kombinatu.

 

Sekretarz cenniejszy był dla nas niż Prezydent?

 

Gdy amerykański Prezydent leci do jakiegoś punktu na kuli ziemskiej, to w pobliżu trasy jego przelotu nie może pojawić się nic latającego.

 

Itp., itd.

waldemar.m
O mnie waldemar.m

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka